Historia o leczeniu raka piersi
Każdemu zaburzeniu można zapobiec pod warunkiem, że utrzymujemy równowagę w umyśle, duchu i ciele. Umysł sprawuje największą kontrolę nad ciałem; to, czy jesteśmy wolne od choroby, jest zatem zależne od kontaktu z naszą własną świadomością, od tego, czy jest ona w stanie równowagi. Równowaga w umyśle przenosi się na równowagę w ciele. Przeczytajcie o poszukiwaniu równowagi do której nie raz dochodzi się po przebytej ciężkiej chorobie.
Rodzina, praca, kariera
Zawsze marzyłam o życiu łatwiejszym i lepszym niż moje wspomnienia z dzieciństwa. Dlatego ambicja, solidność i obowiązkowość to moje najważniejsze cechy w życiu osobistym i zawodowym. Mam fajną, ciepłą rodzinkę: dwie cudowne córki, męża i dużo bliskich oraz przyjaciół wokół mnie.
Zawsze dużo pracowałam, konsekwentnie pięłam się w górę po szczeblach kariery. Osiągnęłam dużo więcej, niż bym się mogła spodziewać. Mam stanowisko menedżera. Zawsze dbałam o siebie, o swoje zdrowie, kontrole cykliczne i wizyty u lekarzy. Szczupła i zadbana, marzyłam o wejściu w okres klimakterium dostojnie i z humorem, bo to druga młodość, dzieci na swoim, wolność, no i seks bezpieczny….
Miałam 51 lat, kiedy mi się życie, po prostu, zawaliło. Najpierw problemy z mężem. Jego sprawy zawodowo-finansowe o mało nie doprowadziły do upadku finansowego naszej rodziny i naszego małżeństwa. Byłam na skraju depresji, ale dzięki ludziom dobrej woli i ich pomocy powoli wychodziłam na prostą. Było mi bardzo ciężko, ale powiedziałam sobie, że dam radę, bo muszę…
Diagnoza raka sutka
A potem diagnoza po kontrolnej mammografii i usg – nowotwór złośliwy sutka. I to dopiero był dramat. Dramat wewnętrzny – zamknęłam się w sobie. Nie chciałam nikogo obarczać moją chorobą, być kłopotem – to był mój problem i tylko mój… (mąż w tym czasie pracował za granicą, a ja nie chciałam go widzieć). Ale powiedziałam sobie: wygrałam ostatnią bitwę losową, to wygram i tę. Muszę. Pokonam wszystko… Jeśli będzie taka wola… Potem chemia i radioterapia, 5-letnia kuracja. A ja miałam dopiero 53 lata.
Pokonałam chorobę, złe samopoczucie, chwile, które pojawiały się dużo częściej niż kiedyś. Nie rozpamiętuję tego okresu. Choć nieraz łzy cisnęły mi się same do oczu, ja na ustach miałam uśmiech. Mówiłam o mojej chorobie głośno, może za głośno, ale wiem, że paru osobom pomogłam przejść podobne problemy. Minęło 5 lat. Piszę o tym krótko, bo chcę zamknąć ten zły, a może też jednak dobry okres mojej zmienionej świadomości. Stałam się silniejsza, lecz zarazem bardziej czujna dla siebie i innych (choć wydawało mi się, że zawsze miałam mocną osobowość). Wiem, że wygrałam coś, co jest nagrodą dla mnie samej. Inaczej patrzę na Życie, rozsądnie, ale nieco egoistycznie. Umiem się cieszyć większymi doznaniami, urokami otoczenia, przyrody, ludźmi. Zmieniłam też dietę na zdrowszą i witaminową, po trosze wegetariańską. Dużo czytam, wypoczywam, ćwiczę, uprawiam jogę. Przewartościowała mnie choroba, szkoda, że tak późno.
Ale lepiej późno niż wcale, to ostrzeżenie dla wszystkich.
Zmiana na lepsze
W czasie choroby ułożyło mi się, o dziwo, wszystko. Zmieniliśmy mieszkanie, mamy azyl w spokojnej i zielonej okolicy, wyprostowały się wszystkie problemy rodzinne, jestem szczęśliwa i niczego mi nie potrzeba. Mierzę siły na zamiary, jestem wyważona. A kiedy nie wychodzą mi różne sprawy, to mówię sobie „widocznie tak musi być” i idę dalej – silna i optymistyczna. Mam jeszcze tyle planów! Bo przecież świat jest taki piękny i kolorowy, a kwiaty i słońce takie radosne, i jeszcze moja śliczna wnuczka. A ja mam dopiero 57 lat…
Tekst pochodzi z książki Siła jest w Tobie dr n. med. Preeti Agrawal